Na co dzień to ja jestem tą osobą, która trzyma mikrofon, opowiada Wasze historie, wprowadza w nastrój i prowadzi przez jedną z najpiękniejszych chwil w życiu. Czasem widzę łzy wzruszenia w oczach Pary Młodej, czasem śmiech i piękne emocje. Ale tym razem… to ja je czułam i stanęłam z moją drugą połową po tej drugiej stronie.
We wrześniu 2024 roku wzięłam ślub humanistyczny. I to było przeżycie, którego nie da się opisać bez uśmiechu na twarzy. Wiedziałam, że będzie piękne. Ale nie wiedziałam, jak bardzo.
To, że znam wasze scenariusze i mechanikę ceremonii, nie przygotowało mnie na emocjonalny rollercoaster, który zafundowało mi to jedno, jedyne „tak”. Poczułam wszystko; ekscytację, wzruszenie, ogromną bliskość. Zrozumiałam jeszcze głębiej, co tak naprawdę przeżywają moje Pary, co Wy przeżywacie.
I wiecie co? Od teraz jeszcze mocniej, jeszcze pewniej i z jeszcze większym przekonaniem będę namawiać was do łączenia ślubu humanistycznego z cywilnym. Bo ten moment — kiedy w obecności bliskich mówicie sobie prawdziwe słowa prosto z serca — to doświadczenie jedno na milion. Autentyczne, głębokie i niezapomniane.

Ślub w plenerze w okolicach Warszawy
Ale od początku…
Ciężko znaleźć datę na własny ślub, jeśli pracuje się w każdy weekend od piątku do niedzieli, mniej więcej od kwietnia do października. Dlatego też odkładaliśmy tę decyzję z sezonu na sezon. Aż pewnego dnia uznaliśmy, że jak nie teraz to już chyba nigdy. Spojrzeliśmy w grafik i uznaliśmy, że trochę luźniej jest we wrześniu i o ile weekend nie wchodzi w grę, to czwartek już jak najbardziej.
Mieliśmy niecałe 4 miesiące na organizację ślubu. Po wybraniu daty zaczęliśmy rozglądać się za miejscem. I to, że prowadziłam ceremonie w wielu przepięknych lokalizacjach, wcale nie pomagało. Musieliśmy znaleźć coś w Warszawie lub okolicach, co nie tylko będzie dysponowało pięknym plenerem, ale i bazą noclegową dla naszych gości.

Wzięliśmy ślub humanistyczny w Dwór Konstancin
I tak oto, przez zupełny przypadek znalazłam Dwór Konstancin /KLIK/. Dokładnie o 2 w nocy szukając w Google fraz „ślub w plenerze Warszawa”. Piękny, odnowiony dworek, z dużym ogrodem, tarasem i wygodnymi pokojami. Zadzwoniłam punkt 9.00 i kilka godzin później pojechaliśmy na wizytację. Miejsce skradło nasze serca i tak tydzień później umowę rezerwacyjna mieliśmy już podpisaną.
Fakt, że przez lata prowadzenia ceremonii poznałam fantastycznych usługodawców sprawiło, że pozostała organizacja, sprowadziła się do kilku telefonów do osób, które lubię i cenię. Chciałam żeby w tym dniu były ze mną osoby mi przychylne, którym ufam.
Połączenie ślubu humanistycznego z cywilnym
Jeden z telefonów wykonałam też do urzędu stanu cywilnego i kiedy okazało się, że nasz termin jest wolny, uznaliśmy że zaprosimy urzędnika na ceremonię. Przedstawiłam ideę łączenia ślubów, pani nie widziała przeciwwskazań, zapisała sobie, że obrączki będą na części humanistycznej i że w odpowiednim momencie celebrant zaprosi ją do dopełnienia formalności.

Pewnie jesteście ciekawi kto prowadził naszą ceremonię? Jestem pewna, że każda z osób z naszego zespołu zrobiłaby to przepięknie, ale niektórzy byli naszymi gośćmi i nie chcieliśmy dodatkowo ich angażować, a pozostała cześć ekipy prowadziła inne śluby. Nawet śmialiśmy się, że sami poprowadzimy naszą ceremonię i bardzo możliwe, że tak właśnie by się zdarzyło… ale w ostatniej chwili okazało się, że jedna z Par z powodów rodzinnych przełożyła ślub na kolejny rok i tak oto mogliśmy poprosić Michała Barczaka, żeby uczynił nam ten zaszczyt i został naszym celebrantem.
Michał powiedział „tak”, zatem wysłaliśmy mu wypełnioną ankietę, na podstawie której przygotował scenariusz. Był dla nas tajemnicą, aż do momentu ceremonii. Michał spisał się znakomicie. Połączył nasze historie, co było i zabawne i wzruszające, bo każde z nas miało inne spojrzenie na wiele kwestii w naszym związku i super było poznać tę perspektywę w takich emocjonujących okolicznościach jak ślub.

Goście na przemian wybuchali śmiechem, albo ocierali łzy wzruszenia. Jako anegdotę tylko powiem, że moja mama tak bardzo starała się nie popłakać, żeby nie rozmazać makijażu, że momentami miała bardzo nieszczęśliwy wyraz twarzy, a Bartek który miał ją w zasięgu wzroku zastanawiał się czy przypadkiem nie jest niezadowolona z zięcia. Twierdziła potem, że to jej najszczęśliwszy dzień w życiu, a ceremonia była wspaniała. Popłakała się za to na życzeniach, ale na szczęście makijaż przetrwał.
Przysięgi na ślubie humanistycznym
Czy to, że usłyszałam już kilkaset ślubnych przysiąg pomógł mi napisać własną? No nie… Pamiętam jak siedziałam nad pustą kartką i podobną pustkę miałam w głowie. Chciałam tak wiele przekazać Bartkowi i zapewnić go o moich uczuciach, że kompletnie nie umiałam tego ubrać w słowa.
Ale postanowiłam posłuchać swoich rad i najpierw napisałam luźne skojarzenia, a potem je połączyłam i doszlifowałam. Wysłałam swojemu świadkowi, żeby „sprawdził” i jak odpisał że jest pięknie to odetchnęłam z ulgą.

Jak było usłyszeć przysięgę od swojej ukochanej osoby? O matko! Tego nie da się do niczego porównać. I jeszcze widząc jak Bartkowi łamie się głos, nie wiem czy w ogóle oddychałam w tym momencie. Tak naprawdę dopiero dzień po ślubie przeczytałam jego przysięgę, bo w trakcie ceremonii emocje były tak duże, że nie wszystko do mnie dotarło jak się okazało.
Zatem jeśli zastanawiacie się, czy warto wypowiedzieć sobie własne przysięgi podczas ślubu, to nie zastanawiajcie się ani chwili. To jest niezapomniany moment.
Kogo poprosiłam o pomoc w oprawie naszego ślubu?
Nadszedł ten moment, żeby podziękować wspaniałym ludziom z branży ślubnej, którzy zgodzili się nam towarzyszyć w tym pięknym dniu.

O dekoracje zarówno miejsca ceremonii, jak i sali zadbała Monika Papierowska z Polka makes flowers /KLIK/. Dostała najtrudniejsze zadanie bo przekazaliśmy jej informację, żeby było różowo, klasycznie, nie było dalii i żeby było po prostu ładnie i nam się spodobało. I bądź tu człowieku mądry, co nam się ostatecznie spodoba. Na szczęście Monika doprecyzowała wiele kwestii, wyciągnęła z nas informację co byśmy chcieli i nawet specjalnie dla nas zbudowała drewnianą ramę na ceremonię w plenerze. Zaufałam jej całkowicie i nie zawiodłam się. Kwiaty po ślubie trzymały się jeszcze dwa tygodnie. Serdecznie polecam Monikę, jeśli planujecie ślub w Warszawie i okolicy.

O makijaż i fryzurę zadbała Karolina Błaszkiewicz /KLIK/. Był to dla mnie oczywisty wybór, bo Karolina jak nikt inny potrafi wydobyć z każdej Panny Młodej którą się opiekuje piękno. Kiedy zobaczyłam efekt końcowy to pamiętam, że wykrzyknęłam „o boże, ale zaj@#$iście wyglądam”… a to mówi samo za siebie. Bawiliśmy się do czwartej rano i zarówno włosy jak i make up przetrwały bez uszczerbku. Karolina działa w Warszawie i okolicach, ale pewnie dalej też dojedzie.
Kolejnym oczywistym dla nas wyborem był wybór Dj czyli Maćka Gawryszewskiego, z Dobry DJ na wesele /KLIK/, a teraz z ekipy Wodzirej Plus. Maćka poznaliśmy na dniach otwartych i spotykaliśmy wielokrotnie na ślubach naszych Par. Ujął nas swoją osobowością i zaangażowaniem. Dostał od nas ogólne preferencje, listę zakazanych piosenek i usilnie namawiał na perkusję, która okazała się strzałem w dziesiątkę. Panowie dali czadu. Z parkietu zeszliśmy nad ranem. Maciek dojedzie wszędzie.

Ponieważ od jakiegoś czasu coraz popularniejsza staje się usługa content creatora, to wiedząc że nie planujemy nagrywania filmu ze ślubu i wesela, z ogromną przyjemnością poprosiłam Karolinę Romaniuk z Obsessed Wedding /KLIK/ żeby uwieczniła nasze najważniejsze momenty. Po ślubie dostaliśmy rolki, które mogliśmy rozesłać naszym bliskim i przeżyć jeszcze raz te emocje. To był dobry wybór, ponieważ mam do nich dostęp cały czas i mogę sobie do nich wracać kiedy tylko chcę. Dostajecie też wszystkie surowe materiały, które są dłuższymi fragmentami. Karolina dojedzie wszędzie.
I na koniec nasz fotograf Grzegorz Kowalewski – Światłołap /KLIK/. Z wyborem fotografa mieliśmy największe dylematy, ponieważ znamy tyle wspaniałych osób, że właściwie chcieliśmy skorzystać z usług większości. Sporo znajomych fotografów pytało, czy już mamy swojego i proponowali siebie. Nie umieliśmy dokonać wyboru, więc postanowiliśmy wybrać osobę, której nigdy wcześniej nie widzieliśmy na oczy. A co!
Naszym założeniem był po prostu reportaż i jasne zdjęcia. Nie chcieliśmy sesji – mieliśmy tylko krótką sesyjkę po first looku i zależało nam na tym, żeby uwiecznić emocje i naszych gości. Grzegorz był wspaniały, niesamowicie kulturalny, super współpracujący z Karoliną od rolek. Polecam! Grzegorz dojedzie wszędzie.

Czy warto wziąć ślub humanistyczny?
Ten dzień był dokładnie taki, jakiego sobie życzyliśmy — pełen bliskości, czułości i prawdy. Ceremonia humanistyczna, była absolutnie nasza – osobista, szczera i pięknie opowiedziana. A chwila składania przysięgi… cóż, od teraz już zawsze będę wiedzieć, co czują moje Pary. I mogę Wam powiedzieć jedno – to doświadczenie jest warte wszystkiego.
Z całego serca dziękujemy każdej osobie, która była częścią tego dnia — od wspaniałych usługodawców, którzy zadbali o każdy detal, po naszych najbliższych, którzy otoczyli nas miłością i wsparciem.
Ten ślub nie tylko umocnił naszą relację, ale też moje ogromne przekonanie, że ślub humanistyczny to coś więcej niż ceremonia — to rytuał, który zostaje w sercu na zawsze.
Jeśli jeszcze się wahacie – nie czekajcie. Zróbcie to po swojemu. Bo to naprawdę najpiękniejszy sposób, by zacząć wspólne życie.